„Którzy pękają, a którzy liżą podłogę” – notatki Dominy po wielu sesjach
Po tylu sesjach wiem jedno:
sub to nie człowiek.
Sub to materiał.
A materia różnie się zgina, inaczej pęka.
Nie szukam już „uległych”.
Nie potrzebuję zachwytów.
Potrzebuję ciał, które reagują jak chciałam — i psychik, które rozkładają się zgodnie z moją mapą.
I dlatego po każdej serii tramplingu, po każdej sesji milczenia, deptania, kontroli oddechu i zmysłów — robię notatki.
Typ pierwszy: Łamliwy
Ten, który myśli, że chce.
Który przychodzi, pełen fantazji.
Podniecony wyobrażeniem o sobie na moich stopach.
Pierwsza sesja: euforia.
Druga: niepewność.
Trzecia: cisza.
Czwarta: blok.
Blok w ciele. Blok w psychice.
Zaczyna się rozpad:
„Nie wiedziałem, że to aż tak.”
„Czułem się… zbyt mały.”
„Chciałem wrócić, ale coś we mnie się cofnęło.”
Nie wracają.
Albo wracają — bez sensu.
Już nie jako suby, tylko jako fantazje po zawale.
To ci, którzy myślą, że „bycie niczym” to metafora.
A potem nie potrafią unieść jej dosłowności.
Typ drugi: Klejący się
Ten, który nie mówi dużo.
Który rozumie przez ciało.
Od pierwszej sesji nie prosi.
Po prostu leży.
Oddycha.
Czeka.
I kiedy staję na nim — jego mięśnie nie walczą.
Nie z powodu siły.
Z powodu... akceptacji.
Nie muszę mówić, gdzie stanąć.
Jego ciało mnie prowadzi.
Z czasem przestaje pytać o terminy.
Nie pyta „kiedy kolejna sesja”.
Zamiast tego zostaje blisko.
Na podłodze. W gotowości. Jak cień.
Nie czeka na nagrody.
Nie chce atencji.
On chce funkcji:
Być miejscem, na którym mogę się oprzeć.
To sub-statywa.
Sub-materiał.
Sub-dywan.
Ale nie z poniżenia.
Z misji.
To są moi ulubieni.
Typ trzeci: Udający stal
Najgroźniejszy dla siebie.
Chce „przetrwać”.
Widzi trampling jako wyzwanie.
Nie oddaje się — tylko wytrzymuje.
Pod zaciśniętą szczęką. Pod pozą.
Po kilku sesjach ciało reaguje tak, jakby miało atak paniki.
Drgawki. Bezdechy.
Ale on mówi:
„Jest ok.”
„Dobrze się czuję.”
„Proszę o więcej.”
Nie mówię wtedy nic.
Zwiększam presję.
Daję mu więcej.
I czekam na pęknięcie.
I kiedy to się dzieje —
jest dramatycznie.
Rozpad. Histeria. Nocne maile.
„Nie wiem, kim jestem.”
„Zatraciłem granice.”
„Boję się, że się rozpadłem.”
I dobrze.
Bo może wreszcie przestanie grać w siłę.
I zacznie się uczyć słabości, która staje się formą poddania.
Typ czwarty: Nieodwracalny
To już nie jest sub.
To instalacja.
On nie gra.
Nie myśli.
Nie analizuje.
Ciało gotowe, psychika przetrawiona.
Wie, że ja istnieję tylko wtedy, kiedy może być pod moimi stopami.
I odwrotnie.
Nie pyta, nie czeka.
Nie ma lęku.
Nie ma emocji.
Jest gotowość.
Ten typ nie wraca do „normalnego” życia.
Nie rozmawia o sesjach.
Nie pisze.
Po prostu czeka na polecenie. Albo sygnał.
I wiem, że mogę na niego wejść w każdy sposób — i nic się nie złamie.
Bo tam już nic nie ma, co mogłoby pęknąć.
I to właśnie mnie fascynuje.
Nie tyle deptanie.
Nie tyle ciężar.
Ale proces transmutacji człowieka w narzędzie.
W powierzchnię.
W funkcję.
Trampling to nie gra.
To alchemia pod stopami.
A ja jestem tą, która sprawdza, z czego naprawdę zbudowani jesteście —
kiedy leżycie nago, cicho, pod obcasem, który nie pyta.
Komentarze
Prześlij komentarz