Trampling: Kiedy staję na Tobie, świat milknie
Nie pytam, czy chcesz. Pytam, ile wytrzymasz.
Deptanie. Trampling. To jedno z tych słów, które wywołują dreszcz u właściwych mężczyzn. Ci, którzy rozumieją, że kobieta może nie tylko wchodzić do pokoju jak królowa – ale też wchodzić na Ciebie. Stopa po stopie. Pięta po pięcie. Powoli. Z premedytacją. Z uśmiechem, który zwiastuje coś więcej niż zwykłą zabawę.
To nie chodzi tylko o to, że mogę Cię zdeptać.
Chodzi o to, że Ty chcesz, żebym to zrobiła.
Władza pachnie skórą i lakierem
Zakładam szpilki. Czarne, połyskujące, z ostrą jak pokusa szpilką. One są przedłużeniem mojej woli. Kiedy stukają o podłogę, Twój puls przyspiesza. Już leżysz. Czekasz. Twarz przy ziemi. Oczy błagające o uwagę. Wiem, że się boisz. I wiem, że przez to jesteś mokry.
Nie muszę mówić nic. Jeden krok i już jestem na Tobie. Opieram się na Twoim brzuchu. Czujesz mój ciężar, a ja Twoje napięcie. Każdy mięsień pracuje, żeby mnie utrzymać. Żeby zasłużyć. Żeby nie zawieść. Moja pięta lekko przesuwa się po Twoich żebrach, jakby badała, gdzie najbardziej boli. Bo przecież o to tu chodzi, prawda? O ból. O ekstazę. O to, że się zatracasz.
A ja? Ja tylko balansuję.
Na Tobie.
Na granicy.
Twarz – moje ulubione miejsce
Tak, wiem, na to czekasz. Kiedy stawiam stopę na Twojej twarzy, świat zmienia perspektywę. Już nie jesteś mężczyzną. Jesteś moim podłożem. Moim dywanem. Moim tłem. Prawem mojej boskości.
Dociskam. Patrzę w lustro. Widzę, jak Twoje oczy się rozszerzają, jak wstrzymujesz oddech. Nie dlatego, że musisz. Ale dlatego, że ja tego chcę. Jednym ruchem mogę pozwolić Ci oddychać. Albo nie. I Ty to wiesz. Ty to czujesz. Każda sekunda pod moją stopą to dla Ciebie błogosławieństwo. Albo kara.
Czasem zostawiam ślady. Piękne, czerwone wgniecenia. Odciski mojej obecności. Dowód, że byłam na Tobie. Że mnie niosłeś. Że mnie służyłeś. A Ty te ślady kochasz. Pielęgnujesz je. Żyjesz nimi. Bo przypominają Ci, że istnieję. I że jestem ponad Tobą.
Dosłownie.
Trampling to seks bez penetracji. Seks dominacji. Seks mocy.
Dla mnie trampling jest bardziej intymny niż język między udami. Bardziej erotyczny niż dłoń na karku. To akt absolutnego podporządkowania. To rytuał. To taniec, w którym ja prowadzę, a Ty… leżysz i błagasz, bym się nie zatrzymała.
Znasz to uczucie, gdy stawiam na Tobie obie stopy, a Ty napinasz całe ciało, by mnie utrzymać? Jesteś moim piedestałem. Moją sceną. Moim podnóżkiem. I nagle wszystko staje się jasne: tu nie chodzi o Ciebie. Ty jesteś funkcją. Narzędziem. Przedmiotem.
Ale najcenniejszym.
Bo kiedy już raz stanę na Tobie... chcesz więcej. Ból przestaje być bólem. Staje się językiem. Moją wiadomością dla Ciebie.
Nie jesteś ważny. Ale jesteś mój.
A może… zasłużysz na pęknięty obcas?
Czasem celowo przesadzam. Kładę większy ciężar. Przenoszę balans na jedną nogę. Obserwuję, jak walczysz, by nie zawieść. Bo wiesz – jeśli się przewrócę, zapłacisz. I chcesz zapłacić. Tak bardzo chcesz być karany, że sam się podkładasz. Gdybyś mógł, sam byś przyciągnął moją piętę do swojej skóry.
Bo ból ode mnie to coś innego niż ból w życiu. To dar. To wyraz obecności. To… bliskość.
Pytasz mnie czasem, czy czuję się wtedy potężna.
Nie.
Czuję się nienasycona.
Bose stopy – najbardziej osobista broń
Czasem zrzucam szpilki. Boso czuję więcej. Boso jestem bliżej Ciebie – Twojej skóry, Twojego drżenia, Twojej duszy. Każdy krok to wtedy nie tylko nacisk – to dotyk. Intymny. Prymitywny. Tak jakbyśmy wracali do czasów, gdzie wszystko było prostsze. Ona – Pani. On – nic.
Na moich palcach czuję Twoje bicie serca.
I wiem, że bije dla mnie.
Zakończenie? Nie ma zakończenia.
Bo kiedy raz wejdę Ci na ciało, zostaję w Twojej głowie. Na długo. Może na zawsze.
Czasem tylko przymykasz oczy i przypominasz sobie moją piętę na Twojej twarzy. Czasem czujesz dreszcz, kiedy słyszysz dźwięk obcasów na chodniku. I myślisz sobie: czy to Ona? czy może tylko echo?
Nie muszę być obok.
Bo kiedy raz Cię zdepczę, już nigdy nie będziesz taki sam.
Chcesz, żebym stanęła na Tobie?
To nie jest pytanie. To ostrzeżenie.
Bo jeśli wejdę – nie zejdę.
Nie bez śladu.
Komentarze
Prześlij komentarz