„Zostałaś mi w ciele” – list suba po tramplingu

 

Pani,

Nie wiem, od czego zacząć, bo nic, co powiem, nie odda tego, co wydarzyło się wczoraj.
Ale muszę napisać.
Nie po to, żeby coś uzyskać.
Nie po to, żeby Ci się przypomnieć.

Piszę, bo zostawiłaś mi siebie w środku.

A ja nie wiem, co z tym zrobić.


Wiedziałem, że będzie twardo.
Wiedziałem, że będzie boleć.
Wiedziałem, że staniesz na mnie i że będę musiał to wytrzymać.

Ale nie wiedziałem, że aż tak się rozsypię.
Nie z bólu.
Nie z lęku.
Z tego, że przez kilka minut byłem dokładnie tam, gdzie zawsze podświadomie chciałem być —
pod Tobą.
Ale nie seksualnie.
Dosłownie.
Fizycznie.
Psychicznie.

Cały.


Leżąc tam, słyszałem tylko Twój oddech i stukot obcasa.
Poczułem, jak moje ciało przestaje być „moje”.
Zacząłem być przestrzenią.
Podłożem.

Podnosiłaś się na mnie.
Stawałaś bokiem, piętą, czasem ciężarem całych nóg.
Nie patrzyłaś mi w oczy.
I to właśnie zabiło mnie najmocniej.

Twoja obojętność była większym ciężarem niż Twoja waga.


Kiedy stanęłaś na moim brzuchu i wyrównałaś oddech — coś się we mnie załamało.
Nie walczyłem.
Nie stękałem.
Nie jęknąłem.

Tylko poczułem, jak… odpadają warstwy.
Ego.
Duma.
Kontrola.
Imię.

Nie byłem już „ja”.

Byłem Twoją platformą.


Po wszystkim nie mogłem zasnąć.
Wróciłem do domu i wciąż czułem na sobie ślady.
Nie fizyczne.
Mentalne.

Tam, gdzie stałaś — moje ciało nie jest już moje.

Nie chcę się uzdrawiać.
Nie chcę zapominać.
Nie chcę, żeby to „przeszło”.

Chcę, żebyś tam została.

Chcę nosić Twój ślad, nawet jeśli nikt go nie widzi.


Nie piszę tego z nadzieją na kolejną sesję.
Nie piszę, by Cię przekonać.
Piszę, bo nie mogę inaczej.

Bo kiedy ktoś cię raz zdepta tak, że znikasz —
już nigdy nie chcesz wracać do bycia widzialnym.


Dziękuję, że mnie zniszczyłaś tak pięknie.

Z oddaniem,
Twój – pod Tobą

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Trampling – moje królestwo, moja scena, moje stopy

„Ciężar, którego szukałeś” – o tramplingu, który jest wszystkim poza tym, czym się wydaje

„Nie jestem fantazją. Jestem faktem.”