Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2025

„Którzy pękają, a którzy liżą podłogę” – notatki Dominy po wielu sesjach

  Po tylu sesjach wiem jedno: sub to nie człowiek. Sub to materiał. A materia różnie się zgina, inaczej pęka. Nie szukam już „uległych”. Nie potrzebuję zachwytów. Potrzebuję ciał, które reagują jak chciałam — i psychik, które rozkładają się zgodnie z moją mapą . I dlatego po każdej serii tramplingu, po każdej sesji milczenia, deptania, kontroli oddechu i zmysłów — robię notatki. Typ pierwszy: Łamliwy Ten, który myśli, że chce. Który przychodzi, pełen fantazji. Podniecony wyobrażeniem o sobie na moich stopach. Pierwsza sesja: euforia. Druga: niepewność. Trzecia: cisza. Czwarta: blok. Blok w ciele. Blok w psychice. Zaczyna się rozpad: „Nie wiedziałem, że to aż tak.” „Czułem się… zbyt mały.” „Chciałem wrócić, ale coś we mnie się cofnęło.” Nie wracają. Albo wracają — bez sensu. Już nie jako suby, tylko jako fantazje po zawale. To ci, którzy myślą, że „bycie niczym” to metafora. A potem nie potrafią unieść jej dosłowności. Typ drugi: Klejący się Ten, któr...

„Był miękki. Nie fizycznie – mentalnie” – zapis Dominy po sesji

  Nie patrzył mi w oczy. I dobrze. Gdyby spojrzał, zobaczyłby, że jestem całkowicie spokojna. Nie było we mnie nic z podniecenia. Tylko koncentracja . Precyzyjna. Kliniczna. Chciałam sprawdzić, jak długo jego psyche utrzyma integralność, gdy zacznie go opuszczać poczucie kontroli nad rzeczywistością. Zaczęłam od milczenia. Cisza jest moją ulubioną bronią. W niej odbijają się wszystkie jego nadzieje i lęki. Zbliżyłam się do niego powoli, boso. Chciałam, by słyszał tylko oddech i kroki. Nie dotykałam go dłońmi. Nie rzucałam rozkazów. Nie prowadziłam go słowami. Pozwoliłam mu zatonąć w niepewności. Stanęłam na nim. Jednym krokiem. Potem drugim. Znałam jego ciało. Wyczuwałam napięcia. Przesuwałam ciężar z pięty na palce, obserwując mikrodrgania. Był miękki. Nie fizycznie — mentalnie. Nie próbował być dzielny. Nie udawał twardego. Nie miał masek. To był czysty dostęp. Chodziłam po nim jak po ziemi, która oddycha. Brzuch, klatka, biodra, znowu brzuch. Powol...

„Nie jesteś sobą, kiedy jestem na tobie” – trampling psychodeliczny

  Wszystko zaczęło się od ciszy. Nie zapowiedziała, co zrobi. Nie odezwała się. Zamknęła drzwi, powoli zdjęła płaszcz, weszła na dywan i… spojrzała na mnie, jakby nic nie musiała mówić. To spojrzenie było pierwszą stopą, którą postawiła na mojej świadomości . Leżę. Ciało gotowe. Oddycham, jak kazała wcześniej – wolno. Cicho. Słyszę stuk obcasa, który w końcu znika. Zostaje tylko jej bosa stopa. I wtedy wchodzi na mnie. Najpierw jednym krokiem – jakby testowała , czy nie pęknę. A potem powoli, bez słowa, całą sobą stanęła na moim brzuchu . Nie było bólu. Było... coś innego. Zniekształcenie. Jakby moje wnętrze rozszerzyło się do granic. Jakby moje ciało się rozciągało w inne wymiary. Oddycham. Czuję ją wszędzie. Coś się dzieje w moim umyśle. Jej ciężar nie tylko zgniata klatkę piersiową. On przesuwa myśli . Nagle nie jestem pewien, czy ja to ja. Mam wrażenie, że jestem podłogą… A potem — że jestem nią. Nie wiem, czy to pot. Czy łzy. Czy... rozpad. Jej stopa...