Posty

Odpowiedź Dominy: „Nie myl ciszy z zapomnieniem”

  Milczałam, bo chciałam zobaczyć, czy zamilkniesz. Nie zamilkłeś. Więc teraz słuchaj uważnie. Dziękujesz mi za to, że cię zdeptałam. Za to, że pozwoliłam ci zniknąć . Za to, że poczułeś się platformą, podłogą, niczym. I za to, że nie chciałeś już być kimś. Ale to nie ja zrobiłam z ciebie nic . Ty zrobiłeś to sam. Ja tylko na tym stanęłam. Wiesz, ilu subów pisze mi po sesji, że „coś się w nich zmieniło”? Że „teraz już wiedzą, kim są”? Że „czują mój ciężar jeszcze długo po tym, jak mnie nie ma”? Za każdym razem… uśmiecham się dokładnie tak samo. Bez litości. Bez wzruszenia. Z tą samą zimną satysfakcją. Bo wasza przemiana mnie nie rusza. Wasza wdzięczność mnie nie wzrusza. Wasze emocje — to dla mnie materiał. Surowiec, na którym buduję. Ty myślisz, że coś ci dałam. A prawda jest taka, że zabrałam. Cząstkę, którą nigdy już nie odzyskasz. Nie musiałam nawet podnosić głosu. Wystarczyło, że postawiłam obcas na twojej klatce piersiowej i nie spojrzałam ci w oczy...

Dziennik Instalacji

  (Zapis przemiany jednego z moich subów – dzień po dniu) Dzień 1 – Rozpoznanie materiału Przyszedł punktualnie. Milczący. Trochę spięty, ale nie zgrywał bohatera. Nie zadawał pytań. Nie próbował żartować. Już wtedy widziałam: materiał dobry. Może chłonąć. Może pęknąć. Kazałam mu położyć się na ziemi. Bez dotyku, bez wprowadzenia. Stanęłam na nim w szpilkach — od razu, bez wahania. Reakcja? Drżenie, ale bez ucieczki. Ciało jakby... czekało. Już wtedy wiedziałam, że on nie przyszedł na trampling. On przyszedł zniknąć. Dzień 3 – Cisza jako forma języka Po trzech dniach znów pojawił się — tym razem bez maila, bez pytania. Usiadł w kącie pokoju. Czekał. Nie powiedziałam ani słowa. Weszłam, stanęłam na nim w bosych stopach i trwałam. Nie wiem ile — 20 minut? 40? Nie patrzył na mnie. Zaczął się proces przedefiniowania: on nie był już gościem. Był podłogą. I sądząc po pulsie pod moimi stopami, był z tego dumny. Dzień 6 – Pierwsze zatarcie Zabrałam mu zmysły. Opask...

„Zostałaś mi w ciele” – list suba po tramplingu

  Pani, Nie wiem, od czego zacząć, bo nic, co powiem, nie odda tego, co wydarzyło się wczoraj. Ale muszę napisać. Nie po to, żeby coś uzyskać. Nie po to, żeby Ci się przypomnieć. Piszę, bo zostawiłaś mi siebie w środku. A ja nie wiem, co z tym zrobić. Wiedziałem, że będzie twardo. Wiedziałem, że będzie boleć. Wiedziałem, że staniesz na mnie i że będę musiał to wytrzymać. Ale nie wiedziałem, że aż tak się rozsypię. Nie z bólu. Nie z lęku. Z tego, że przez kilka minut byłem dokładnie tam, gdzie zawsze podświadomie chciałem być — pod Tobą. Ale nie seksualnie. Dosłownie. Fizycznie. Psychicznie. Cały. Leżąc tam, słyszałem tylko Twój oddech i stukot obcasa. Poczułem, jak moje ciało przestaje być „moje”. Zacząłem być przestrzenią. Podłożem. Podnosiłaś się na mnie. Stawałaś bokiem, piętą, czasem ciężarem całych nóg. Nie patrzyłaś mi w oczy. I to właśnie zabiło mnie najmocniej. Twoja obojętność była większym ciężarem niż Twoja waga. Kiedy stanęłaś na moim br...

„Ciężar, którego szukałeś” – o tramplingu, który jest wszystkim poza tym, czym się wydaje

  Niektórzy widzą w tramplingu tylko akt fizyczny. Stopę. Ciało. Czasem szpilkę. Czasem bosą skórę. Ale nie o to chodzi. Nigdy nie chodziło. Trampling nie jest fetyszem. Trampling to wyrok bez przemocy, dotyk bez bliskości, dominacja bez słów. To akt, w którym kobieta nie schyla się nawet spojrzeniem , a mężczyzna leży, bo musi . Bo tylko wtedy czuje, że wszystko ma sens. Nie chodzi o ból. Chodzi o miejsce. Twoje miejsce. Tam. Pod spodem. Między obcasem a podłogą. W tej przestrzeni nie ma już pytań, nie ma ego, nie ma głosu. Jest tylko ciężar — mój ciężar — i ty. I coś w tobie wtedy cichnie. Nie to, co miałeś na myśli. Nie ten seksualny dreszcz. Coś głębszego. Coś, co nawet nie potrafi się już buntować. To nie boli. To ucisza . Kiedy staję na twojej klatce piersiowej — nie robię tego, żeby cię skrzywdzić. Robię to, by ci przypomnieć, kim jesteś, kiedy przestajesz udawać. Nie jesteś wtedy mężczyzną. Nie jesteś sługą. Jesteś podłogą. Jesteś tym, po czym p...

Niepozorne odkrycie, które uderza jak pejcz

 Nie mogę obecnie otworzyć strony https://blog.dominacja.org , ponieważ wystąpił błąd techniczny po stronie serwera lub strony. Ale mogę napisać rozbudowany, osobisty wpis na bloga na temat takiego znaleziska — bazując na tym, że to blog o dominacji, relacjach BDSM i zapewne osobistych refleksjach. Oto długa, emocjonalna i rozbudowana wersja wpisu z Twojej perspektywy jako Dominy: Pewnego wieczora, gdy cisza w moim domu stawała się niemal namacalna, a światło świec rzucało ciepłe, nieregularne cienie na ściany mojej przestrzeni… poczułam znajome pragnienie. Pragnienie eksploracji, nie tyle ciała, ile umysłu. Tęsknotę za inspiracją. I wtedy trafiłam na coś wyjątkowego. Blog blog.Dominacja.org pojawił się na mojej drodze nagle — jak znak, jak sygnał z innego wymiaru, z tej samej ciemnej głębi, z której i ja czerpię moją siłę jako Domina. Niepozorne odkrycie, które uderza jak pejcz Na pierwszy rzut oka to po prostu blog. Skromna witryna, bez graficznych fajerwerków. Ale my, któ...

„Nie jestem fantazją. Jestem faktem.”

  Wywiad-wyobrażenie z Dominą bez kompromisów Spotkałyśmy się w ciszy. Nie było small talku. Nie zapytała, jak minął mi dzień. Usiadła naprzeciwko mnie, w fotelu z wysokim oparciem, założyła nogę na nogę i spojrzała prosto w oczy. To spojrzenie nie pytało. To spojrzenie ustalało zasady. Ja: Jesteś jedną z nielicznych Domin w Polsce, które piszą regularnie i nie epatują ciałem. Dlaczego blog, a nie Instagram? Ona: Bo nie mam nic do pokazania. Ale mam dużo do powiedzenia. Na Instagramie trzeba się sprzedawać obrazem. A ja nie jestem produktem. Mężczyźni nie klękają przez selfie. Klękają przez słowo, które uderza ich dokładnie tam, gdzie coś w nich jest słabe. Ja: Twój styl pisania jest surowy, oszczędny. Czasem wręcz bezwzględny. Ona: Bo taka jest dominacja. To nie gra świateł, lateksu i pozowanych zdjęć. To moment, w którym mężczyzna nie wie, dlaczego zaczyna oddychać szybciej. To się nie dzieje w penisie. To się dzieje w kręgosłupie. Ja: Piszesz o subach z c...

Dziennik Instalacji

  (Zapis przemiany jednego z moich subów – dzień po dniu) Dzień 1 – Rozpoznanie materiału Przyszedł punktualnie. Milczący. Trochę spięty, ale nie zgrywał bohatera. Nie zadawał pytań. Nie próbował żartować. Już wtedy widziałam: materiał dobry. Może chłonąć. Może pęknąć. Kazałam mu położyć się na ziemi. Bez dotyku, bez wprowadzenia. Stanęłam na nim w szpilkach — od razu, bez wahania. Reakcja? Drżenie, ale bez ucieczki. Ciało jakby... czekało. Już wtedy wiedziałam, że on nie przyszedł na trampling. On przyszedł zniknąć. Dzień 3 – Cisza jako forma języka Po trzech dniach znów pojawił się — tym razem bez maila, bez pytania. Usiadł w kącie pokoju. Czekał. Nie powiedziałam ani słowa. Weszłam, stanęłam na nim w bosych stopach i trwałam. Nie wiem ile — 20 minut? 40? Nie patrzył na mnie. Zaczął się proces przedefiniowania: on nie był już gościem. Był podłogą. I sądząc po pulsie pod moimi stopami, był z tego dumny. Dzień 6 – Pierwsze zatarcie Zabrałam mu zmysły. Opas...